Butomaniaczka raczej nazwac siebie samej nie moge. Po pierwsze dlatego, ze zdecydowanie ich za malo w mojej szafie a po drugie dlatego ze zawsze "kocham" tylko jedna pare, ta najnowsza oczywiscie, ktora deklasuje ta poprzednia (w ktorej oczywiscie jeszcze kilka dni temu bylam na zaboj "zakochana)."
Niemniej piekny but to cos co hopnotyzuje mnie za kazdym razem. Nie potrafie przejsc obojetnie, jesli jedna konkretna para rzuci mi sie w oczy i tylko w odniesieniu do butow, jestem zawsze! pewna, ze chce te i tylko! te, i zadne inne.
I moglabym chodzic w jednych ulubionych slim fitach i zwyklej bokserce, ale buty musza byc takie ktore wg mnie sa naj naj naj.
Tak wiec wczoraj zamiast kupic cos przydatengo (moze nowy plaszczyk, bo drugi sezon mam ten sam? Albo kozaki, bo kupilam byle jakie, kiedy tylk spadl pierwszy snieg i wogole mi sie one nie podobaja) zakupilam buty i to oczywiscie takie ktore nijak maja sie do aktulanej pogody, ale ... wg mnie sa piekne i chcialam je miec. tak wiec mam: